czwartek, 31 stycznia 2013

Skin to bone.

LAVONNE LENA ROCHESTER
| lat 16 | klasa VI | puchonka | przed krwią broni ją świstak |


Mogłabym wam opowiedzieć jej historię od samego początku. Mogłabym opowiedzieć jak poznali się jej rodzice, jak powoli kwitło ich uczucie, które próbowali zdeptać rodzice obojga, jak zawarli związek małżeński i jaka później była awantura. To wszystko jest w końcu częścią jej długiej, acz nudnej jak flaki z olejem historii. Tylko po co rozpisywać się na kilka stron, skoro te szesnaście lat można opisać w zaledwie kilkunastu zdaniach? Z tym, że wtedy będziecie wiedzieli o niej tyle, co i nic. W końcu przez ten czas ukształtował się jej charakter, o którym mowa będzie później. Poza tym, przecież pragniecie się czegoś o niej dowiedzieć, prawda? W końcu sama nigdy wam niczego nie powie, ale ja... Ja mogę wam opowiedzieć wszystko...
Ona - pochodząca z biednej, rosyjskiej rodziny czarodziei, przeprowadziła się wraz z rodzicami do Anglii mając lat piętnaście. On - dziedzic wielkiej fortuny, pochodzący z rodziny, dla której czystości krwi i statut w świecie czarodziei były najważniejsze. Tak zupełnie różni, a jednak tacy podobni. Oboje kochali taniec i to ich do siebie zbliżyło. I choć ani państwo Rochester, ani państwo Romanov nie chcieli, aby ich dzieci się związały, nic nie mogli na to poradzić. Para wzięła ślub, a rok później na świat przyszła Ona. Lavonne Lena Rochester. Mała, krucha i zapłakana istotka, która pierwszy oddech zaczerpnęła dokładnie dwudziestego siódmego marca roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego drugiego w jednym z londyńskich szpitali. I wszystko byłoby pięknie, gdyby pięć godzin później młoda pani Rochester nie zmarła z przyczyn komplikacji przy porodzie. Takim oto sposobem maleńka Lavonne została sama z ojcem, który załamany po śmierci żony, zabrał dziewczynkę do swoich rodziców. I jeżeli myślicie, że wszyscy ją pokochali, jesteście w błędzie. Nikt nie zwracał na nią uwagi, nikt się nią nie opiekował prócz jednej, jedynej osoby. Był to piętnastoletni syn kucharki, która pracowała w domu państwa Rochesterów. Raphael, bo tak miał na imię owy chłopiec, zamiast bawić się z kolegami, zajmował się Lavonne niczym własną siostrą, zastępując martwą matkę, ojca, który całe dnie i noce spędzał w kasynach oraz dziadków, osoby, które nienawidziły ją i ignorowały. I gdyby nie ten piętnastoletni chłopiec, Lavonne zapewne nie przeżyłaby nawet jednego, marnego tygodnia.
Bajka jak o Kopciuszku. Szkoda tylko, że po nią nie przyjechał żaden książę. Zamiast księcia przyleciał list. Dokładnie w jedenaste urodziny w ich domu pojawiła się mała sówka z informacją, że dostała się do Hogwartu. Tylko, że ona nie chciała tam jechać. Zdecydowała się to zrobić jedynie dla Raphael'a, który ją o to prosił. I tak oto trafiła do szkoły dla czarodziei, choć sama magii nienawidziła. Czemu? Nawet ona nie umie na to odpowiedzieć. Może dlatego, że zawiodła, gdy jej matka umierała? Nie, nie tęskniła za nią. Nie miała za kim, gdyż nigdy jej nie znała. Miała do niej żal. Żal za to, że ją opuściła przez co wiodła nędzne życie, żyjąc na ochłapach swojej rodziny, która się jej wyparła. A jedynym światełkiem w tym ciemnym tunelu był, jest i będzie Raphael.
Miała pod nosem wszystko, a jednak nie miała nic. Żywiła się ochłapami ze stołu swojej rodziny, której powinna być częścią, ale nie była. Była wyrzutkiem, kimś, o kim się nie myśli, o kogo się nie dba. Nie interesowała nikogo, prócz jednej, jedynej osoby. I tylko tej osobie zaufała. Raphael - jej światełko w tunelu. Jej dobry duch, Anioł Stróż, opoka. Jej rodzina, choć krwią niezwiązana. W jej marnym życiu tylko on był przyjacielem. Zresztą, wciąż jest i będzie dopóty, dopóki los ich nie rozdzieli. Tylko on wie jak wygląda jej uśmiech, tylko on wie jak brzmi jej śmiech i tylko on wie jak smakują jej łzy. Dla innych jest niedostępna. Chłodna i obojętna. Taka bezbarwna, taka nijaka, nie wyróżniająca się z tłumu innych dziewcząt. Szara myszka, która ucieka od ludzi jak najdalej się da. I to nie oznaka nieśmiałości, a prędzej nieufności. Nie, nieufności też nie. Ona po prostu nienawidzi ludzi. Gardzi nimi, uważa za nic nie warte istoty, choć sama nią jest. Ale gdyby tylko miała wybór... Chciałaby być kotem. Kotem chodzącym własnymi drogami, kotem samodzielnym, kotem samotnym. Chciałaby być lisem. Lisem sprytnym, lisem szybkim, lisem niewidocznym. Chciałaby być ptakiem. Ptakiem wolnym, ptakiem beztroskim, ptakiem szczęśliwym. Mogła być zwierzęciem, a urodziła się człowiekiem. Człowiekiem, którym gardzą, człowiekiem, z którego się wyśmiewają, człowiekiem, który musi wiecznie uciekać.
Snuje się po korytarzach niczym duch, samotna i wiecznie ponura. Bardziej przypominająca dzikiego kota, niż płochliwą łanię, ucieka od towarzystwa, które przyciąga jak magnes. Podchodzą do niej, choć ona nie chce ich obecności. Zagadują ją, choć ona nie chce słyszeć ich słów. Siłą ciągną ją w różne miejsca, choć ona najchętniej ukryłaby się w bibliotece, pośród wielu książek, których nawet palcem nie tknie. Nie, ona sama woli pisać. Woli wyobrażać sobie różne rzeczy, a później przelewać je na papier, tworząc coś na kształt smutnej opowieści. Bo ona nie jest w stanie napisać nic wesołego. Nie tutaj, nie w tym miejscu, nie wśród tylu ludzi. Zresztą, jak można stworzyć coś pogodnego, gdy samemu miało się tak mało szczęśliwych wspomnień? Gdy przez jedenaście lat otaczali się ludzie nieszczęśliwi, którzy nie posiadali ani dobrego serca, ani nawet najmniejszego poczucia humoru? Nic dziwnego, że i ona powoli staje się kimś, na ich podobieństwo. Raphael'owi to się nie podoba. Chce ją stamtąd zabrać, kiedy tylko skończy siedemnaście lat. Gdzieś daleko, gdzie nie będzie tych wszystkich ponurych ludzi. Ale czy to coś zmieni? Czy po odseparowaniu jej od tamtych osób, zaufa w końcu ludziom i stanie się wesołą, cieszącą się z życia kobietą? Nie, na pewno nie. Ona już nigdy się nie zmieni. Pozostanie tą chłodną, nijaką i taką bezbarwną niczym duch osobą, która świadomie odgradza się od ludzi wysokim, twardym murem.


_______________________

Dzień dobry. Tak, karta długa, ale tylko dlatego, że skopiowana z innego bloga. Mam nadzieję, że Lavonne się podoba i będą osoby, które zapragną wątku z nią.
Na zdjęciach - Hanna Koczewska. Tytuł - z dupy wzięty, a tak naprawdę to tytuł piosenki Linkin Park. Dziękuję i jeszcze raz zapraszam do wątków. CHCĘ TYCH WĄTKÓW.

5 komentarzy:

  1. [Ojej... Karta jest świetna. No i Hania na zdjęciach *_* Jest może ochota na wątek z Minnie?]
    Minnie Sunderland

    OdpowiedzUsuń
  2. [ aż mam się ochotę schować z kartami Aureoli i Evans :C]
    Evans&Aureole

    OdpowiedzUsuń
  3. [Bardzo możliwe, że mnie znasz, gdyż bywam na wielu blogach pod wieloma nazwami, lecz z podobnym układem karty. Myślałam, że zawarłam w niej więcej niż jeden pomysł na wątek, aczkolwiek mogę podać jeszcze relacje:
    - kiedyś L przyuważy Wrońskiego w Lesie nad ranem jak będzie z powrotem zamieniał się w człowieka i od tego zaczniemy akcję(od tej pory będzie ją interesował, choć raczej wolałby uniknąć konfrontacji z kimś, kto zna jego słabość);
    - albo papieroski będzie od niego kupowała (słyszałam, że chłodne w obyciu osoby lubią papieroski)
    Wybór i zaczęcie pozostawiam Tobie]

    Wroński

    OdpowiedzUsuń
  4. [Chętnie, choć przy ponurym i negatywnym nastawieniu do świata Lavonne nie mam dużego pola do popisu.
    Pierwszy wątek może być taki, że panienkę Rochester zaczną zaczepiać źli Ślizgoni. W pobliżu znajdzie się Milo, akurat w niezbyt pokojowych nastrojach, więc się wetnie bo a)zirytuje go to, że Wężyki są takimi kołkami, żeby czepiać się dziewczyn oraz b)bezradność Lavonne, która przecież powinna walnąć ich w nos, zamiast stać jak ostatnia sierota. Później on nie będzie chciał wysłuchiwać ewentualnych podziękowań, a zaraz później przyleci do niego ktoś z dobrą wiadomością, więc Davies PSTRYK, zamieni się w idealnego księcia - wybawiciela.
    Obecnie na nic lepszego nie można liczyć. Btw, cudowne zdjęcie :3]

    Milo

    OdpowiedzUsuń
  5. [Koczewska jest taka śliczna ;___;]

    Imogen

    OdpowiedzUsuń