„Właściwie
to jest dość przeciętną uczennica jak na Krukonkę, a na jej miejsce w
drużynie Quidditcha pewnie znalazłoby się kilku lepszych. Ponoć grywa na
wiolonczeli, jednak nigdy nie byłem tego świadkiem. Ponoć nieźle
gotuje, ma to za mamą kucharką, jednak również nie dane było mi
spróbowania jej potraw. Ponoć zaproponowano jej odznakę prefekta, jednak
ją odrzuciła (w sumie w podobne plotki nie chciałbym wierzyć, zwłaszcza
że ona nie zajmuje stanowiska w sprawie). Ponoć też jest przesądna, ale
kto ją tam wie...
Gdzieś
przemyka, mija Ciebie na korytarzu i istnieją marne szanse na to, że ją
zauważysz, bo nie wyróżnia się niczym szczególnym z tłumu. Dość wysoka
jak na kobietę, przy tym jednak jej drobna postawa odejmuje jej kilka
centymetrów i dopiero, kiedy stanie z tobą twarzą w twarz zdajesz sobie
sprawę z jej wzrostu. Zazwyczaj niedbale spięte w koka włosy o
kasztanowym odcieniu, miodowe oczy, dość mocno zarysowane kości
policzkowe. Cienkie, mało ponętne usta, zadarty nos i kilka piegów,
nigdy nie udało mi się naliczyć ich ilości, chociaż kilkakrotnie
próbowałem. Kilka siniaków i zadrapań na przedramionach i kolanach,
świadczących o wałęsaniu się nocami po krzakach, nie wiadomo w jakim
celu, dwa pieprzyki na wewnętrznej stronie nadgarstka, które przywodzą
na myśl ślady po ugryzieniu wampira.
Usposobienie
ni to wesołe, ni to introwertyczne, zależne od nastroju i tego, którą
nogą wstała z łóżka. Kiedy trzeba pomocna, kiedy potrzebuje zamknięta w
sobie, zdecydowanie szczędząca słów. Jak kot chodząca własnymi
ścieżkami, nie będąca jednak wybitną samotniczką, niejednokrotnie
szukającą towarzystwa. Dość lubiana, nie posiadająca żadnych wrogów, ale
także nie mająca bliskich przyjaciół. Szara myszka, której nie chcesz
poznać, ale kiedy tak się stanie to nie wypuścisz ją ze swoich rąk.
Można jednak zakochać się w jej uśmiechu, przyznaję to dość niechętnie...”
- Sebastian McGraft, VII klasa, Krukon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz