Nie potrafię wyobrazić sobie Boga,
który nagradza i karze istoty przez siebie
stworzone,
lub Boga obdarzonego wolną wolą na podobieństwo nas
samych.
Nie mogę również ani też nie chcę sobie
wyobrazić,
że człowiek trwa dalej po fizycznej
śmierci;
nadzieję tę pozostawiam ludziom słabego
ducha,
którzy żywią ją ze strachu lub niedorzecznego
egoizmu.
F l o r e n c e S e l w y n
17 lat | krukonka | zatwardziała ignorantka
Kiedy
najmniejszy na świecie zegar zdąży wybić północ, do życia budzą się
najgorsze z ludzkich koszmarów. Nawet te, które w świetle dnia
przybierają maskę niewinności.
Kłębowisko
rudych włosów przemyka szybko i niezauważalnie,
jak cień. Z wystudiowaną gracją kroczy między słodko nieświadomymi,
obcymi sobie ludźmi. Każdy przemyślany gest, słowo. Mistrzostwo w swej
profesji. Gładka, blada cera wyraźnie kontrastuje z gęstymi,
włosami, nad którymi rządy już dawno przejął niepokonany chaos. Usta,
które nie
zdążyły jeszcze poznać smaku pocałunku, rzadko goszczą na sobie
uśmiech. Tak właśnie żyje - z dnia na dzień, z godziny na godzinę. Bez
marzeń, uczuć i ułudy. Srebrno-niebieskie, kocie oczy bacznie wpatrują
się w
otoczenie, jak gdyby starannie chłonęły każdy, najdrobniejszy nawet
szczegół. I tylko w nich widać jeszcze resztki dziecięcej płochliwości.
Resztki dowodów na to, że była kiedyś człowiekiem. Uroda w pełni
zdarta z obłąkanej matki... Zbyt delikatna i niepozorna, by od razu
uwierzyć, że mogłaby mieć związek z potwornościami tego świata.
"Żyję
dla nocy, których nie pamiętam, z ludźmi, których nigdy nie zapomnę. I
jeśli to czyni moje życie próżnym, to chcę aby takim właśnie było..."
Okiem własnych doświadczeń:
W życiu
każdego człowieka przychodzi moment, w którym należy zadać sobie jedno
bardzo proste pytanie. W imię jakich wartości walczysz? Byłam pewna, że doskonale znam
odpowiedź. Los brutalnie uświadomił mi to, jak bardzo się myliłam.
Wczoraj miałam wszystko — szacunek, miłość, dumę. Raj. Dzisiaj nie mam
nic. Wędrówka, którą rozpoczęłam jeszcze przed narodzinami czasu, znalazła swój
kres tutaj — w ludzkim bagnie plugastwa i nieczystości. Czasem,
zalana potem, budzę się w środku nocy ze świadomością, że nie jestem lepsza od
setek tysięcy osób, które czynią ten świat bestialskim. Dlaczego miałabym być? Gram
w ludzkim teatrze, podporządkowując się regułom, których nienawidzę. To
wystarczająca zbrodnia.
Tonę, spadam. Spadam, uparcie nie dosięgając dna.
A teraz uśmiechnij się, spójrz na mnie i śmiało nazwij mnie potworem.
Tym właśnie się staję.
Tylko krok dzieli mnie od upadku, którego tak bardzo się boję…
Nie ma
niczego, co równać mogłoby się z siłą wyrzutów sumienia, które nie
przestają dręczyć cię nawet we śnie, kiedy zmęczony umysł przywołuje
twarze osób, które pozbawiono życia w twoim towarzystwie. Bombardują cię
setką zarzutów wraz z
nastaniem każdej kolejnej minuty. Nie próbuję o nich zapomnieć. Nie
próbuję ich zagłuszyć. Wiem, że nikt inny nie zasłużył na nie równie
mocno, jak ja.
Perspektywa śmierci, to bardzo silna motywacja
Nie
robię nic, by powstrzymać ten bieg wydarzeń. Żyję w kłamstwie i obawie,
że ujrzy światło dzienne. Kłamstwo jest dobre, jeśli nie wpędzi cię do
grobu. Strachliwy kłamca, to marny kłamca. Tylko przegrany czeka
pokornie na to, co zgotuje mu los. Ja nie przerywam. Nigdy. Wolę taką
rzeczywistość. A przynajmniej to uparcie mi wmawiano.
Jedno
spojrzenie wystarczy, bym wiedziała, kim jesteś. Jedno twoje słowo i w
mojej głowie rodzi się setka pomysłów na to, jak pozbawić cię czegoś, co
sama uznam za najcenniejsze. Spójrz tylko: zatańczysz, jak marionetka,
za której sznureczki to ja będę pociągać. Nawet się nie zorientujesz.
Wciągnę cię w moją grę, w moje zasady, a wtedy niczego nie będziesz mógł
być pewny. Sprzeczność w sprzeczności, mistrzyni kamuflażu i gry
pozorów. To tylko słowa. Czasem na własne życzenie skazuję się na
kłopoty. Nie potrafię zrezygnować z raz obranego celu, co niekiedy
okazuje się zgubne w skutkach. Nie potrafię też przyznać się do błędu.
To te z moich największych wad. O reszcie nie wspomnę. Wszak nie od dziś
wiadomo, że największym strachem powinien napawać nie ten, który jasno
manifestuje swe zdolności, ale ten, kto pod powłoką milczenia ukrywa nie
tylko zalety, ale i... słabe strony. Potraktuj mnie jak książkę, o
której nie wiesz nic, a której prawdopodobnie nie będzie dane ci
przeczytać. Niczego nie tracisz. Nie uznaję kompromisów, doskonale wiem,
do czego dążę. Podobno wrodzona ignorancja pozbawi mnie kiedyś resztek
ochłapów godności, które udało mi się zatrzymać. Tak przynajmniej
twierdzą ci, którzy sądzą, że zdążyli mnie poznać. Tak naprawdę... robię
to, co ONI uznają za stosowne. Strach przepełnia każdy cal mojego
ciała, przygotowując mnie jednocześnie na to, co nieuniknione.
Wiem jednak jedno.
Karmią
nas kłamstwami, pozwalają wierzyć w nędzne ochłapy prawdziwej
rzeczywistości. Zmuszają, by rodzice wysyłali swe dzieci na niemal pewną
śmierć... w imię pozornej sprawiedliwości i szkaradnej obawy przed
pozbawioną świadomości siłą. Oni są jak mrówki. W pojedynkę skazane na
klęskę, razem mogące namalować nową przyszłość. Tak słodko nieświadome
swej potęgi. To nie bezwzględny Śmierciożerca jest niebezpieczny. To
nieprzewidywalny, młody czarodziej rozpaczliwie pragnący zmian. To matka, patrząca
na umierającego syna, to ojciec tulący ciało córki. Brat
patrzący na śmierć brata. Wszyscy jesteśmy marionetkami. Brutalnym ukazaniem
fałszywej nieudolności. Bez mrugnięcia okiem, w chwili trwającej tyle, ile dwa uderzenia
ludzkiego serca. Choć jestem sama - przyszedł czas, by zmienić wszystko.
Oto mój cel.
Oto rzecz, za którą dziś mogę umierać...
Podstawowe informacje i to, jak widzą ją inni:
Trzyma
się na uboczu, na tyle na ile może. Nigdy nie odważyłaby się poczynić jakiegokolwiek kroku, który
prowadziłby do przeciwstawieniu się woli jej apodyktycznego ojca, nawet
jeśli kłóciłoby się to z jej zasadami. Wychowana w zgodnie z
niepodważalnymi, surowymi zasadami. Pozornie chroniona przed czymś,
przed czym i tak nie ma ucieczki. Cicha samotniczka, miłośniczka
opasłych, starych ksiąg. Najlepiej czuje się we własnym towarzystwie.
Podatna na wpływy osób trzecich. Cechuje ją przede wszystkim chorobliwa
ambicja, ciągła potrzeba udowadniania, że w pełni dorównuje ojcu i
chłód... Chłód bijący z każdego jej słowa, gestu, spojrzenia. Dzięki
temu sukcesywnie trzyma innych na odpowiednio duży dystans. Można
zaryzykować stwierdzeniem, że pod pewnym względem boi się relacji
międzyludzkich, jednakże nigdy by się do tego nie przyznała.
- Świat. Czym jest dla Ciebie świat, Floro?
- Sadem pełnym zakazanych owoców...
Wszystko zostało już zaplanowane.
Spadam. Spadam nie dobijając dna. Jeszcze nie teraz.
Jeszcze nie dzisiaj.
P O W I Ą Z A N I A || N O T K I || D O D A T K O W O
Tak, znamy się.
I tyle, o.

[no to dobry wieczór. Alecto czy Glizdek? Choć wolałabym pierwszą, bo jestem w takim ślizgońskim nastroju]
OdpowiedzUsuń[ależ dziękuję :> Jestem w trakcie przepisywania geografii, także nic nie zacznę. ]
OdpowiedzUsuńRosier
[a to zawsze tak z żeńskimi postaciami, niestety. wystarczy pierdolnąć tylko mordeczkę lachowskiego i już odzew, a tak to kiepsko. z alecto było dokładnie tak samo na początku, a tu teraz takie zdziwko. glizduś? proszę bardzo, ale dziś już nie wychodzę z klimatów ślizgońskich. burza mózgów?]
OdpowiedzUsuń[uczesz ją! ;P witam się ;)
OdpowiedzUsuńw razie czego ochota na watek zawsze jest.]
[miałaś już iść, kłamczucho!]
Usuń[To ja się witam, dobry wieczór ;) Och, jak ja lubię rude włosy *_*]
OdpowiedzUsuńSaga/Mathias
[Mogłabym coś chcieć, ale byłabym zmuszona do wykorzystania Cię]
OdpowiedzUsuńRosier
[Florence.
OdpowiedzUsuńUmieram, kocham to imię.]
Lew
[Ludzie mi to usiłują wmówić, a ja wciąż twardo twierdzę, że nie ma co się zachwycać moim pierdolnikiem.
OdpowiedzUsuńAle wątek z tobą będę chciała, koniecznie wręcz, bo za to imię nie przepuszczę :D.]
Lew
[Widzę między naszymi postaćkami pewną wspólną część - oboje odebrali porządne wychowanie, w którym rola ojca jest niepodważalna i wręcz święta, a szacunek należy mu się poprzez sam fakt jego istnienia.
OdpowiedzUsuńNo a że Selwynowie to dość znane nazwisko i, z tego co pamiętam, ród czystej krwi, tatusiek Lwa na pewno by nie odpuścił znajomości z tatuśkiem Florence, więc mogliby się już znać, a wiadomo, że takie dwie zgubione owieczki to by się jakoś odnalazły razem, nie?]
Lew
[Dobra, zacząć mogę, ale to potrwa, bo obecnie nie ogarniam troszeńkę, więc ten tego...]
OdpowiedzUsuńLew