„Kiedy
ją poznałam mówiła z taką pasją o zmianie swojego życia i spróbowaniu
czegoś nowego, jednak nigdy nie śmiałabym przypuszczać, że nasze losy
tak się potoczą. Doprawdy, nawet teraz, kiedy mam wszystko za sobą,
trudno mi jest uwierzyć, że życie zgotowało nam taką przygodę i w jednej
chwili z zupełnie nieznajomych sobie osób stałyśmy się dla siebie całym
światem.
Nigdy
nie była jedna z tych feministek, wyrażających się z pogardą o
mężczyznach. Nigdy nie przyznawała się do własnej orientacji seksualnej,
stwierdzając że nie lubi podobnego ograniczenia. I chociaż spędziłyśmy
ze sobą dwa piękne lata, długie miesiące pełne miłości i namiętności,
pełne wzajemnego zrozumienia i przyzwyczajenia, nigdy nie pozbyłam się
wrażenia, że nie jestem jedyną osobą, której pragnie. Żyłam z tym,
najpierw było to drzazgą pod moim paznokciem, jednak w końcu do tego
przywykłam, zdając sobie sprawę z tego, że natury człowieka nie da się
zmienić, a pożądanie nie jest czymś, co możesz wyłączyć siłą woli. Byłam
jej jedyną w łóżku, jednak nie jedyną w fantazjach seksualnych. I chyba
przeszkadzało mi to, że mentalnie zdradza mnie nie tylko z kobietami,
ale również i mężczyznami, chociaż uparcie temu zaprzeczała.
Ciekawe
czy dalej oszukuje sama siebie, że umie kochać tylko kobiety, czy zdała
sobie już sprawę z tego, że czasami można być rozdartym między dwoma
opcjami i nie musieć się tego wstydzić, tak jak gdyby było to czymś
wynaturzonym i onieśmielającym. Zwłaszcza w naszych czasach, kiedy
granice seksualności całkowicie się zatarły i już chyba nic nie potrafi
zszokować społeczeństwa, zwłaszcza tych młodszych przedstawicieli.
Gdybym
mogła zostałabym z nią na zawsze. Gdybym mogła zamknęłabym ją w złotej
klatce niczym niezwykle cennego kanarka i nigdy nie wypuszczała,
ukryłabym ją przed oczami innych ludzi, zbyt zazdrosna o to, że jej
zainteresowanie może zostać przeniesione na inną osobę. Gdybym mogła
oddałabym całe życie, aby móc przeżyć jeszcze raz te dwa lata i nawet
gdybym mogła, nie zmieniłabym w naszej relacji nic. Jednak byłyśmy już
na tyle dorosłe, żeby wiedzieć, kiedy powiedzieć dość i pozwolić swoim
pragnieniom przybrać inny kształt.
Moje
zakończenie nauczania w Hogwarcie było dla nas umowną datą pożegnania,
bo obie dobrze wiedziałyśmy, że ta relacja nie ma prawa bytu w realnym
świecie. Rozstałyśmy się jak zawsze przed wyjazdem do domu, tak jakbyśmy
miały się spotkać za tydzień i podzielić się ze sobą wszystkimi
wydarzeniami, które miały miejsce podczas nieobecności tej drugiej,
jednak tym razem nie było to nam dane. Tym razem nie miałyśmy nigdy
więcej się spotkać, przynajmniej nie umyślnie. Pewien rozdział naszego
życia został bezpowrotnie zamknięty i przywitałyśmy nowy z pokornym
skinięciem głowy...”
- Mallory Cagrees, absolwentka Hogwartu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz