wtorek, 1 stycznia 2013

II.



„Kiedy ją poznałam mówiła z taką pasją o zmianie swojego życia i spróbowaniu czegoś nowego, jednak nigdy nie śmiałabym przypuszczać, że nasze losy tak się potoczą. Doprawdy, nawet teraz, kiedy mam wszystko za sobą, trudno mi jest uwierzyć, że życie zgotowało nam taką przygodę i w jednej chwili z zupełnie nieznajomych sobie osób stałyśmy się dla siebie całym światem.
Nigdy nie była jedna z tych feministek, wyrażających się z pogardą o mężczyznach. Nigdy nie przyznawała się do własnej orientacji seksualnej, stwierdzając że nie lubi podobnego ograniczenia. I chociaż spędziłyśmy ze sobą dwa piękne lata, długie miesiące pełne miłości i namiętności, pełne wzajemnego zrozumienia i przyzwyczajenia, nigdy nie pozbyłam się wrażenia, że nie jestem jedyną osobą, której pragnie. Żyłam z tym, najpierw było to drzazgą pod moim paznokciem, jednak w końcu do tego przywykłam, zdając sobie sprawę z tego, że natury człowieka nie da się zmienić, a pożądanie nie jest czymś, co możesz wyłączyć siłą woli. Byłam jej jedyną w łóżku, jednak nie jedyną w fantazjach seksualnych. I chyba przeszkadzało mi to, że mentalnie zdradza mnie nie tylko z kobietami, ale również i mężczyznami, chociaż uparcie temu zaprzeczała.
Ciekawe czy dalej oszukuje sama siebie, że umie kochać tylko kobiety, czy zdała sobie już sprawę z tego, że czasami można być rozdartym między dwoma opcjami i nie musieć się tego wstydzić, tak jak gdyby było to czymś wynaturzonym i onieśmielającym. Zwłaszcza w naszych czasach, kiedy granice seksualności całkowicie się zatarły i już chyba nic nie potrafi zszokować społeczeństwa, zwłaszcza tych młodszych przedstawicieli.
Gdybym mogła zostałabym z nią na zawsze. Gdybym mogła zamknęłabym ją w złotej klatce niczym niezwykle cennego kanarka i nigdy nie wypuszczała, ukryłabym ją przed oczami innych ludzi, zbyt zazdrosna o to, że jej zainteresowanie może zostać przeniesione na inną osobę. Gdybym mogła oddałabym całe życie, aby móc przeżyć jeszcze raz te dwa lata i nawet gdybym mogła, nie zmieniłabym w naszej relacji nic. Jednak byłyśmy już na tyle dorosłe, żeby wiedzieć, kiedy powiedzieć dość i pozwolić swoim pragnieniom przybrać inny kształt.
Moje zakończenie nauczania w Hogwarcie było dla nas umowną datą pożegnania, bo obie dobrze wiedziałyśmy, że ta relacja nie ma prawa bytu w realnym świecie. Rozstałyśmy się jak zawsze przed wyjazdem do domu, tak jakbyśmy miały się spotkać za tydzień i podzielić się ze sobą wszystkimi wydarzeniami, które miały miejsce podczas nieobecności tej drugiej, jednak tym razem nie było to nam dane. Tym razem nie miałyśmy nigdy więcej się spotkać, przynajmniej nie umyślnie. Pewien rozdział naszego życia został bezpowrotnie zamknięty i przywitałyśmy nowy z pokornym skinięciem głowy...”

- Mallory Cagrees, absolwentka Hogwartu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz