„No
dobrze, i co wynika z tego wszystkiego, czego można się dowiedzieć z
kilku relacji naocznych świadków i jak wiele jest prawdy w prawdzie?
Może pewne sprawy powinno się przemilczeć, aby nie popadać w pewne
stereotypy, które pojawiają się wraz z wyliczeniem najogólniejszych cech
człowieka, nie szukając jednak przyczyny jego charakteru i motywów
postępowania owej jednostki?
Staram
się sobie wmówić, że każdy jest inny, każdy jest na swój sposób
wyjątkowy. Tak mówiła ma prababka i taka idea została wszczepiona w moje
serce, dlatego próba zdefiniowania samego siebie, która pomija wiele
ważnych szczegółów, rozgrywających się jedynie w mojej duszy,
niewidocznych na oczu przeciętnego obserwatora, okazuje się być
niezwykle niesprawiedliwa. Stare powiedzenie o tym, że książki nie
powinno się oceniać po okładce rozszerzyłabym również do stwierdzenia,
że nie można tego robić po pobieżnym poznaniu streszczenia i spisu
treści. Jestem pewna, że taki Kafka byłby bardzo niezadowolony z
podobnego podejścia do jej dzieła, tak więc i ja mam prawo okazywać
swoiste zirytowanie podobną postawą. Bo ostatecznie, czy człowiek nie
jest dziełem, czasami nawet o wiele wartościowszym niż książki, klasyki
literatury angielskiej? Oh, chyba podświadomie dyskryminuję inne kraje,
ale wynika to z mojej ignorancji, która niekiedy błędnie jest
odczytywana jako przesadny patriotyzm – najzwyczajniej w świecie jedynie
literatura mego ojczystego kraju jest mi blisko znana, a nie zwykłam
wypowiadać się na temat, o którym nie mam bladego pojęcia. Właściwie
radziłabym większości ludziom podporządkować się owej zasadzie, głupota
przynajmniej nie szerzyłaby się niczym szarańcza.
Tak
więc staram się sobie wmówić, że każdy jest wyjątkowy i chociaż na
razie idzie mi to opornie, kiedy przyglądam się swojemu odbiciu lub
marnemu talentowi do czegokolwiek, jestem święcie przekonana, że w końcu
uwierzę. Nazwijcie mnie niepoprawną optymistką, nazwijcie mnie naiwnym
człowiekiem, który nie zna życia – znam tylko taki świat, który sobie
sama wykreowałam.
Zawsze
chciałam być niczym Katherine Hepburn – odważna, łamiąca wszelkie
stereotypy, niepoddająca się krytyce publicznej. Zawsze chciałam być jak
Jacqueline Kennedy Onassis – kochająca, wspierająca, zawsze wierząca w
ukochanego, będąca jego prawą ręką, będąca szarą eminencją. Zawsze
chciałam być jak Marquise De Merteuil, chociaż to tylko postać fikcyjna –
przebiegła, kontrolująca swoje życie i osoby, które się przez nie
przewijały, rozdarta między władzą a miłością. Zawsze chciałam być jedną
z tych kobiet, które na swój sposób wstrząsnęły społeczeństwem, które
były ucieleśnieniem siły. Zawsze chciałam być, jednak nigdy nie byłam...
Jestem
tylko sobą, nikim innym. Jestem taka zwyczajna, taka przeciętna, jednak
kiedyś będę nimi. Kiedyś będę piękna i podziwiana, kiedyś będę kochana i
szanowana. Kiedyś będę, lecz nie dziś.”
- Lulamae Wildwood.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz