wtorek, 1 stycznia 2013

IV.



„No dobrze, i co wynika z tego wszystkiego, czego można się dowiedzieć z kilku relacji naocznych świadków i jak wiele jest prawdy w prawdzie? Może pewne sprawy powinno się przemilczeć, aby nie popadać w pewne stereotypy, które pojawiają się wraz z wyliczeniem najogólniejszych cech człowieka, nie szukając jednak przyczyny jego charakteru i motywów postępowania owej jednostki?
Staram się sobie wmówić, że każdy jest inny, każdy jest na swój sposób wyjątkowy. Tak mówiła ma prababka i taka idea została wszczepiona w moje serce, dlatego próba zdefiniowania samego siebie, która pomija wiele ważnych szczegółów, rozgrywających się jedynie w mojej duszy, niewidocznych na oczu przeciętnego obserwatora, okazuje się być niezwykle niesprawiedliwa. Stare powiedzenie o tym, że książki nie powinno się oceniać po okładce rozszerzyłabym również do stwierdzenia, że nie można tego robić po pobieżnym poznaniu streszczenia i spisu treści. Jestem pewna, że taki Kafka byłby bardzo niezadowolony z podobnego podejścia do jej dzieła, tak więc i ja mam prawo okazywać swoiste zirytowanie podobną postawą. Bo ostatecznie, czy człowiek nie jest dziełem, czasami nawet o wiele wartościowszym niż książki, klasyki literatury angielskiej? Oh, chyba podświadomie dyskryminuję inne kraje, ale wynika to z mojej ignorancji, która niekiedy błędnie jest odczytywana jako przesadny patriotyzm – najzwyczajniej w świecie jedynie literatura mego ojczystego kraju jest mi blisko znana, a nie zwykłam wypowiadać się na temat, o którym nie mam bladego pojęcia. Właściwie radziłabym większości ludziom podporządkować się owej zasadzie, głupota przynajmniej nie szerzyłaby się niczym szarańcza.
Tak więc staram się sobie wmówić, że każdy jest wyjątkowy i chociaż na razie idzie mi to opornie, kiedy przyglądam się swojemu odbiciu lub marnemu talentowi do czegokolwiek, jestem święcie przekonana, że w końcu uwierzę. Nazwijcie mnie niepoprawną optymistką, nazwijcie mnie naiwnym człowiekiem, który nie zna życia – znam tylko taki świat, który sobie sama wykreowałam.
Zawsze chciałam być niczym Katherine Hepburn – odważna, łamiąca wszelkie stereotypy, niepoddająca się krytyce publicznej. Zawsze chciałam być jak Jacqueline Kennedy Onassis – kochająca, wspierająca, zawsze wierząca w ukochanego, będąca jego prawą ręką, będąca szarą eminencją. Zawsze chciałam być jak Marquise De Merteuil, chociaż to tylko postać fikcyjna – przebiegła, kontrolująca swoje życie i osoby, które się przez nie przewijały, rozdarta między władzą a miłością. Zawsze chciałam być jedną z tych kobiet, które na swój sposób wstrząsnęły społeczeństwem, które były ucieleśnieniem siły. Zawsze chciałam być, jednak nigdy nie byłam...
Jestem tylko sobą, nikim innym. Jestem taka zwyczajna, taka przeciętna, jednak kiedyś będę nimi. Kiedyś będę piękna i podziwiana, kiedyś będę kochana i szanowana. Kiedyś będę, lecz nie dziś.”

- Lulamae Wildwood.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz