czwartek, 17 stycznia 2013

Myslovitz - Szklany człowiek

Myron  Edgeworth

Przez pewien czas żyłem z boku, niemalże całkowicie wykluczony z towarzyskiego życia Hogwartu. Kiedy między uczniami zaczęła pojawiać się przepaść podjudzana ideologią bliską Śmierciożerciom, moja wiecznie niezaspokojona ambicja dała o sobie znać. Niewiele myśląc, od razu dałem ponieść się temu nurtowi, niemalże cała nim przesiąknąłem w dość krótkim czasie. Dostrzegłem bowiem swoją szansę na odbicie się nieco od społecznego dna i możliwość bycia kimś więcej w szkolnej hierarchii, osiągnięcia czegokolwiek. Chciałem wyjść raz na zawsze z cienia, więc kiedy zaczęły się pierwsze nagonki na mugolaków, dołączyłem do tego ruchu, nie dlatego, że się z nim identyfikowałem, ale dlatego, że pragnąłem zaistnieć na szkolnej arenie w jakikolwiek, skuteczny, sposób.
Czasem dni stają się jednością, zlewają się, rozmywają. Wstajesz z łóżka, gnębisz paru mugolaków w przerwie między nauką, a wygłupami i kładziesz się spać. Fascynacja szybko przemija, zostaje tylko poczucie powinności, chęć wypełnienia obowiązków, dotrzymania obietnicy złożonej sobie samemu już dawno temu. Monotonia i rutyna teoretycznie wyplewiają kłamstwo z każdego umysłu, ale mój jest chyba zbyt słaby na walkę z błędnymi, życiowymi celami.

Możesz ma­mić i oszu­kiwać in­nych, cóż to za trud gdy oni nie mają wglądu w twoją duszę. Praw­dziwą sztuką jest okłamy­wanie sa­mego siebie, że jest dob­rze i wie­rze­nie w to całym ser­cem, choć ro­zum pod­po­wiada co in­ne­go.
Anonim

58 komentarzy:

  1. [Oesu, zdjęcie *_* Poza tym, witam serdecznie :) I fajny ten Myron, muszę przyznać. Dobra, już się pozachwycałam, a teraz przejdę do sedna - jakieś pomysły na wątek/powiązania?]

    Love

    OdpowiedzUsuń
  2. [Teoretycznie ona potrafi i rozmawiać ^^ Hm... W sumie to ja mam pomysł. Bo moja Love to taka kleptomanka, więc może zwinie coś Myronowi, co będzie dla niego cenne i za wszelką cenę będzie chciał to odzyskać?]

    Love

    OdpowiedzUsuń
  3. [Zdjęcie jest... straszne. Po prostu straszne. Ale niezwykłe.
    Ciekawa postać. Jako Ślizgon znalazł idealną okazję do, jak to nazwałaś, odbicia się od dna. Lamia jest Szlamą, może więc będzie to dobra zaczepka do zbudowania relacji? ;>]

    Lamia

    OdpowiedzUsuń
  4. [ale fajniutki! A zdjęcie super :3]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Hm... Różdżka? Jakiś list z dawnych czasów? Też nie wiem ._.]

    Love

    OdpowiedzUsuń
  6. [O, mi jak najbardziej pasuje :) Zaczniesz? *_*]

    Love

    OdpowiedzUsuń
  7. [Rzeczywiście możemy stworzyć coś ciekawszego. Mógł sobie obrać dziewczynę za cel, owszem. Mógł kłaść jej kłody pod nogi, ale Lamia to uparte dziewczę, które wciąż by się podnosiło. Aż w końcu mogliby się znaleźć w takiej sytuacji, która pozwoliłaby Lamii zobaczyć jego drugą stronę. Wówczas mogłaby wziąć sobie za misję nawrócenie go. W końcu ona będzie stała po drugiej stronie barykady ;)]

    Lamia

    OdpowiedzUsuń
  8. [ borze szumiący *_* jakie zdjęcie *_*]
    Evans

    OdpowiedzUsuń
  9. [ kłamiesz! podle kłamiesz no :C w nim się zakochałam, Ruda nie bo to Ślizgon, ale ciii.]
    Evans

    OdpowiedzUsuń
  10. [ No co ty, Myron jest nawet bardziej ujmujący niż JP ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  11. [ można? Toż to mugolaczka...Ale...Można?!]
    Ruda

    OdpowiedzUsuń
  12. [To może, w sytuacji, gdy chciał jej zrobić niewinnego, maleńkiego psikusa, ujrzał go inny Ślizgon, taki powiedzmy wysoko usytuowany w hierarchii ich domu i zażądał aby chłopak bardziej ją pognębił. A on mógł się zawahać. Mógł nie chcieć zrobić jej jakiejś krzywdy, czy czegoś w tym guście. ]

    Lamia

    OdpowiedzUsuń
  13. [ Wybitnie marudzisz, bo karta jest dobra, zwłaszcza drugi akapit. A zdjęcie wspaniałe i wywołujące dreszcze, cholernie klimatyczne. ]

    OdpowiedzUsuń
  14. [oo, witam ;) zdjęcia można zazdrościc ;D wątek, powiązanie?]

    Emmeline

    OdpowiedzUsuń
  15. [ haha,byłoby ciekawie :-D ale mało realne,bo rude nie może mieć takiego powodzenia,no. ^^]
    Evans

    OdpowiedzUsuń
  16. [Ty,ale ja nie powiedziałam,że nie chce ^^ jak mówię byloby ciekawie :-D a masz jakiś konkretny pomysł bo ja się w sumie zgodzę prawie na wszytko.]
    Evans

    OdpowiedzUsuń
  17. [No łączy ich kilka rzeczy, chociażby zamiłowanie do książek, zajęcia z eliksirów, nienawiść do ignorancji i oczywiście chłodny analityczny umysł ;D takie cechy ich łączą. więc pomyślałam, że mogą znać się nie od dziś, powiedzmy poznali się na IV roku na zajęciach z eliksirów, kiedy to profesor Slughorn polecił im zrobienie eliksiru słodkiego snu. ;D i od tamtej pory czasem się ze sobą spotykają, może nawet wychodzą do Hogsmeade na piwo krewowem, hm?]

    Emmeline

    OdpowiedzUsuń
  18. [Przeraża mnie to, że wraca człowiek z nudów do blogowania po mega długiej przerwie i wciąż... jest wyjątkowo łatwy do przewidzenia ;o]

    OdpowiedzUsuń
  19. [Oj no już, już :D
    Myślę, że tym razem mogę wybaczyć]

    OdpowiedzUsuń
  20. [Haha, dobra, dobra! Będę za słowo trzymać ;)]

    OdpowiedzUsuń
  21. [ powiem szczerze, że liczyłam na twój mózg i moje paluszki, które ładnie by zaczęły :D]
    Evans

    OdpowiedzUsuń
  22. [hm... a masz jakiś inny pomysł? ;>]

    Emmeline

    OdpowiedzUsuń
  23. [A zrobimy, zrobimy - bardzo chętnie, jak myślę.
    Tylko jeśli pomożesz wymyślić jakiś podkład, to ja z ogromną przyjemnością zacznę. ]

    OdpowiedzUsuń
  24. [ A nie masz mnie jeszcze dość? ;> ]

    OdpowiedzUsuń
  25. [w takim razie po prostu kumple.]

    OdpowiedzUsuń
  26. [ hm. jakby ona wiedziała to by się z tą wiedzą nie wychylała, a raczej czułaby się w jego towarzystwie dość niezręcznie :D można by zrobić taak, że jej ktoś dawno temu szepnął do uszka o jego uczuciach, toteż Ruda zaczęłaby go unikać? i co dalej to nie wiem..]
    Evans

    OdpowiedzUsuń
  27. [ no :D i teraz albo ona po lekcjach próbuje uwarzyć jakiś eliksir na prośbę Slughorna albo nie wiem :C wylazłby zza drzewka jak ona by sobie wracała od Hagrida. czy coś :C]
    Evans

    OdpowiedzUsuń
  28. [ Ojezusiu, jak się teraz słodko zrobiło. No to dobra, co prawda moje szare komórki marnie pracują, o czym wiesz, ale zacznijmy coś sobie myśleć... - Nie wiem czy moja Lu sobie poradzi z takim Myronem, w końcu to nie kłamliwe Nusiątko. W sumie oni są takimi przeciwnościami, ona całą sytuację polityczną, która wstrząsnęła Hogwartem ma gdzieś, potrafi być wybitną ignorantką w pewnych sprawach. Ale, ale... Była dziewczyna Lul mogła być mugolaczką, co mogłoby stworzyć swoiste napięcie między Myronem, a Lul, która uznana zostałaby przez niektórych Śligonów za zdrajców krwi (skąd my to znamy...). Skoro Myron chce się wybić jakoś mógłby w podobny sposób, ja lubię robić z moich postaci biedne ofiary. ]

    OdpowiedzUsuń
  29. [ a mówiłam już, że ja nie myślę? :C]
    Evans

    OdpowiedzUsuń
  30. Theodora Davies17 stycznia 2013 22:18

    [Oj tam zaraz o braku oryginalności :> dobrze będzie! podrzucę ci podkład i może nas w trakcie oświeci. ]

    Noc była dobrą porą na uporządkowanie niektórych spraw. Pozwalała uporządkować chaos panujący w głowie, bez konieczności dawania czegoś w zamian. W spokoju. Z dala od zgiełku dnia, w którym sukcesywnie gubi się samego siebie. Później trudno z powrotem pozbierać to wszystko w całość, więc po co tracić na to czas, skoro niebezpieczeństwa można unikać?
    Nocne, nieregulaminowe wycieczki panny Davies nie niosły za sobą zbyt wielu korzyści. Wprawdzie rzadko kiedy kończyły się podkrążonymi oczyma, zasypianiem na zajęciach i ogólnym przemęczeniem organizmu, ale nawet bez tego nie mogły uchodzić za nic przyjemnego. Na przełomie kilku godzin, w których człowiek pozostawiony jest jedynie samemu sobie, wyobraźnia potrafi spłatać wiele figli, a nieproszone myśli, od których tak łatwo uciec w chaosie dnia, same zakradają się niepostrzeżenie na sam wierzch podświadomości i uparcie utrzymują się tam do momentu, w którym ich ofiara sama dobrowolnie nie poświęci im uwagi. O tak... noc okazywała się jednocześnie czasem największą pułapką dla samotnych, strapionych czymś osób. I nieważne czy to komuś odpowiadało, czy też nie.
    Kroczyła właśnie wzdłuż skąpanego w półmroku korytarzu. Z zaciekawieniem malującym się wyraźnie na jej piegowatej twarzyczce, przyglądała się postaciom uwiecznionym na wiekowych obrazach. Postaciom, które nieprzerwanie szeptały tajemnice nieprzeznaczone dla uszu żadnego z rzeczy młodocianych czarodziejów. Postaciom wpatrującym się w zaciemnione kąty. Szukającym tajemnic, czyhających za rogiem - tam, gdzie nie docierało przytłumione światło nadpalonych świec.
    To zabawne, ale w takich okolicznościach Dora czuła się w pełni swobodnie.
    Jej zachowanie rzadko kiedy uchodzić mogło za schematyczne, czy nawet łatwo przewidywalne, toteż nie trudno dziwić się, że częściej zaskakiwała, niżeli nużyła.
    W ułamku jednej sekundy, w czasie trwania której uświadomiła sobie, że zatoczyła ogromne koło i znów znajduje się w lochach, przystanęła na moment i przymykając przemęczone oczy z rozkoszą wsłuchiwała się we wszędobylską ciszę, przerywaną miarowym pojękiwaniem wiatru, który igrał do woli na jednym z wyższych pięter.

    OdpowiedzUsuń
  31. [ znalazłam bratnią duszę dla mojego FRANKA! ja miliona serc pisać nie będę, napisze tylko, że KOCHAM BARDZO <3]

    OdpowiedzUsuń
  32. [ absolutnie uwielbiam. ]

    James&Nira

    OdpowiedzUsuń
  33. [ czyli można uznać, że nam się chłopiec zacznie wydzierać na moją dziewczynkę na środku korytarza, przy jakiejś sali, w którą albo jakieś dzieciaki by ich wpędzili, albo nie wiem...Irytek? tak?]
    Evans

    OdpowiedzUsuń
  34. [ mogą. tylko kurcze dzisiaj już nie zacznę :c jutro mam wesele, w niedziele będę się leczyć i uczyć matmy na sprawdzian. więc jeśli mam zacząć ( a obiecałam, prawda) to zrobię to dopiero w okolicach wtorku/środy :C chyba, że w niedziele będę się dobrze trzymała.]
    Evans

    OdpowiedzUsuń
  35. [ No dobra, to ja chcę Lu na pierwszym miejscu, ja lubię tak wyżywać się na moich postaciach! I pewnie ja mam zacząć, tak?
    Swoją drogą druga postać wyszła też świetnie, i te The Smiths na samym początku. ]

    OdpowiedzUsuń
  36. [ Dobra, to postaram się zacząć, ale to nie dzisiaj raczej, bo mam lenia i tworzę kolejną zakładkę do karty.
    I mam wrażenie, że jak na razie podobają mi się wszystkie postacie, które stworzyłaś, to jest całkowicie niesprawiedliwe i taaak straszliwie Ci zazdroszczę, że aż szkodzi to mojej urodzie, chociaż może nie ma czemu ;D ]

    OdpowiedzUsuń
  37. [ Mam wrażenie, że Bóg opuścił mnie już dawno temu, ale nie w tym rzecz. przestań, przestań, uwielbiam jak piszesz, zakochałam się w karcie Samanthy, a potem już w każdej Twojej postaci! Weź skleć jakąś notkę w końcu, abym mogła sobie popatrzeć, poczytać, powzdychać, a nie! ]

    OdpowiedzUsuń
  38. Lamia siedziała na parapecie w swoim dormitorium. Tuż obok jej łóżka, na niewielkiej szafce nocnej, jaką posiada każdy z uczniów Hogwartu, stała zapalona świeca. Jej płomień przezwyciężał mrok i choć oświetlał niewielką przestrzeń, dawał Krukonce poczucie bezpieczeństwa. Lamia nie lubiła zimy. Nie, nie ze względu na dokuczliwy mróz czy padający śnieg. Ona po prostu bała się ciemności, które o tej porze roku bardzo wcześnie ogarniały świat.
    Drobnymi rękami oplotła swoje skurczone, krzywe nogi i utkwiła wzrok w zegarze, który przez swoje donośnie cykanie uniemożliwiał jej sen. Ale zaraz, zaraz, przecież ona wcale nie miała zamiaru iść spać. Wciąż miała na sobie codzienny strój i tylko wyczekiwała, aż stara kukułka oznajmi nadejście godziny dziesiątej. Lamia była bardzo dumna z siebie, kiedy na jej pierś trafiła złota odznaka prefekta. Wówczas poczuła, że trud jaki wkłada w swoją edukację, a także zachowanie - opłacił się. Satysfakcjonowało ją także to, że mimo swojego mugolskiego pochodzenia, w wyścigu o stołek prefekta, pokonała wielu uczniów czystej krwi.
    Lamia na co dzień jednak nie dbała o swój status. Sytuacja w rodzinnym domu, kiedy okazało się, że jedyna córka państwa Ventus jest odmieńcem, a matka przezwała ją dziwolągiem, nauczyła dziewczynę tolerancji. Dla niej nie miało znaczenia to, z jakiej rodziny wywodzi się człowiek, a to, co sobą reprezentuje. W końcu nikt nie wybiera sobie w jakim rodzie przyjdzie na świat. A gdyby ktoś dał wybór Lamii, z pewnością nie dokonałaby zmian. Może jej matka nigdy nie przejrzy na oczy i nie pogodzi się z tym, że jej jedyna córka jest czarownicą, jednak ojciec... Ojca nie zmieniłaby nigdy, za nic.
    Minuty miały, a nocny dyżur zbliżał się wielkimi krokami. Ciarki na plecach dziewczyny rosły, a włoski na jej rękach zbliżały się do pozycji pionowej. Od maleńkiej bała się ciemności. Przerażały ją jej nieskończone odmęty. Nicość. Dlatego właśnie Lamia nie rozstawała się z kompletem świec i różdżką, które rozświetlały mrok. Była przygotowana, a i tak zlękniona.
    Krocząc ciemnymi korytarzami Hogwartu recytowała składniki eliksirów, by ćwiczyć koncentrację i nie myśleć o swojej fobii.
    - Eliksir leczący. Suszona pokrzywa, kruszone kły węża, rogate ślimaki, kolce jeżozwierza i ... - zaczęła, jednak zamiast podać kolejny, ostatni składnik wywaru, po prostu krzyknęła. Mimowolnie wykonała kilka kroków w tył, tępym wzrokiem wpatrując się w rysującą się przed nią, postać. Wystraszyła się, wystraszyła się nie na żarty. Czuła przyspieszone bicie serca, oraz uwalniającą się do jej organizmu adrenalinę.
    - Przestraszyłeś mnie - powiedziała, a palce jej dłoni mocniej zacisnęły się na różdżce. - Nie jesteś prefektem, nie powinno cię tutaj być - dodała, chcąc wymusić na nim powrót do dormitorium.

    Lamia

    PS: Wybacz za zwłokę. Byłam chora i ciężko było mi wcześniej zebrać myśli ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. [ Jest. Zdjęcie urzekające i ciekawa karta. Może by tak wątek? Nawet bym miała pomysł. ]

    Nira

    OdpowiedzUsuń
  40. [Słodko. To ja bym chciała wątek, choć jedyne co ich łączy, to książki i wycofanie. Ale jej ojczym, tak sobie wymyśliłam, pisząc kartę, że to ciemny typ i prawdopodobnie śmierciożerca. Może coś z tym.]

    Lilja

    OdpowiedzUsuń
  41. [Oho. A że ona ojczyma się bawi, to i Myrona mogłaby się trochę biedaczka obawiać. A może i jej ojczym, widząc, że ona ciemną stronę nie do końca akceptuje, każe mieć Myronowi na nią oko :>]

    Lilja

    OdpowiedzUsuń
  42. [Lilja jest chyba za dobra, ale może próbować. :> I najbardziej to się Lilja waha, bo za bardzo kocha mamę, która prawdopodobnie stanęłaby za swoim mężem, gdyby się Lilja zbuntowała. To też może Myron wykorzystać :>]

    Lilja

    OdpowiedzUsuń
  43. [Może Ty? :3 Łaaaaaadnie proszę :3]

    Lilja

    OdpowiedzUsuń
  44. [No ja bym szybciej, niż jutro też nie zaczęła.]

    Lilja

    OdpowiedzUsuń
  45. Francis dzielił ludzi na trzy grupy. Tych, których lubił, tych, których akceptował i tych, których nie akceptował i tym samym nie lubił. Z racji takiej, że jego hasłem przewodnim było: Wszyscy są misiami, których trzeba kochać, a samotność przerażała, grupa ostatnia była najmniej liczna. Na samym szczycie listy osób, które się tam znajdowały stał niejaki Myron. Myron Edgeworth. Co zrobił? Popełnił zbrodnię obok, której nie dało się tak po prostu przejść obojętnie. Odbił mu dziewczynę. Ładną dziewczynę. Trochę głupią ale wciąż ładną! Francis się tyle starał by jakoś poderwać, tą z pozoru nieprzystępną dziewoję ( swoją drogą gazetki dla nastolatek pt. bądź niedostępna, a on zechce cię jeszcze bardziej, utrudniały facetom życie ), a tu proszę. Przychodzi sobie taki ślizgon, a ta wpada mu w ramiona ot tak, tłumacząc to właśnie tym faktem. A co ma ślizgon czego krukon nie ma? Nie wiem. Wiem za to co ma krukon, a czego nie ma ślizgon – mózgu. Co było jednak najgorsze Moore w pewnym momencie sam nie wiedział o co jest zły. O to, że ten odbił mu cycastą blondynę, czy o to, że ten zamiast zachwycać się jego blond włoskami wybrał kobietę. A przecież Fracis był również uroczy! Myron swoje śliczne oczka powinien był zwrócić na niego, a nie na jakąś babę.
    Niestety jak wszyscy wiedzą kobiety są problematyczne. I tak oto jakże inteligentna cycata blondyna, która przez bycie zdradziecką szmatę takie zamieszanie wywołała, stwierdziła, że ona naprawi co zepsuła. Niestety, jako, że była głupia jak but, znalazła do tego najgorszy sposób z możliwych. Walnęła w nich jakąś ohydną klątwę, która zlepiła ich ręce. Tak, tak nie przesłyszeliście się. ZLEPIŁA IM RĘCE DO KURWY NĘDZY. Francis wolałby już musieć nosić jakąś koszulkę pt. Forever Myron’s albo coś. Ale to? To była czyta głupota. Ale czego się spodziewać po cycatej blondynie? Najgorsze w tym wszystkim jednak było to, że nie dało się tego nijak rozkleić. Trzeba było czekać bóg wie ile. Oh god, a co jak się okaże że to na stałe? Francis chyba wtedy odrąbie sobie rękę. Natychmiastowo. Wszystko lepsze niż trzymanie za łapę tego Myrona, Fyjrona czy jak mu tam! Nawet fakt, że jest śliczny nie pomaga.
    Trwało to jakieś trzy godziny. Szukali bezustannie w bibliotece jak się tego pozbyć gdy jakiś krukon przylazł ze specyfikiem, który ponoć mieli na siebie wylać by się odlepić. Będąc na skraju załamania Francis złapał kociołek z cuchnącą substancją i wylał na nich obu. Niestety…nic się nie stało, a ich dłonie dalej były splecione. W dodatku to cuchnące, obślizgłe coś było wszędzie
    - Muszę się umyć – mruknął po to by zaraz potem dostać zawału serca. ALE JAK ON TO NIBY ZROBI? – Musisz iść ze mną pod prysznic, musimy iść pod prysznic razem. O BOŻE – on nie chciał. Fuj, Myron mu zbrzydł przez te kilka ostatnich godzin.

    OdpowiedzUsuń
  46. [nie rób tak! nie każ mi wybierać! bo ja się nie umiem decydować! a odpisuję pod faciem, bo wiesz, postaci męskie są fajniejsze od kobiecych, także tego, seksizm i dyskryminacja]

    Alecto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [a ja cały czas myślałam, że na miniaturce avatara są przekłute sutki, a tu takie zdziwko. oczy paczą]

      Usuń
  47. [dobra, no to klećmy coś. ten sam rok, więc gites. lubią się czy nie? teraz Ty rób sondę, cholera!]

    Alecto

    OdpowiedzUsuń
  48. [no to ziomeczki, Alecto mogła go dostrzec dopiero gdy ten spróbował się wybić. i tak z początku może trochę chciała się nim pobawić, przekabacić na swoją stronę, ale ten o dziwo nie poddał się, zaskakując ją do niemożliwości. i go w sumie ceni, i mu w sumie ufa. tylko że w życiu by się do tego nie przyznała. o, i lubi go tulić, jak jej smutno...? jak gniot, to wal śmiało]

    Alecto

    OdpowiedzUsuń
  49. [ok, to teraz co? albo myronik kochany ją będzie ogarniał po jakiejś imprezie? w sensie ta już ducha zionie, a jak rzyga, to jej i włoski potrzyma, a potem do łóżeczka położy. swojego. bo przecież do dziewczęcych dormitoriów się nie dostanie. albo mogą razem huncwotom nosa utrzeć, czy coś. albo bleee wajsy. albo trip do hogsmeade, do jakiegoś nowego zajebistego klubu, o, i na koniec wieczoru łączymy to z pierwszym pomysłem...?]

    OdpowiedzUsuń
  50. [zaczniesz, zaczniesz, zaczniesz?]

    OdpowiedzUsuń
  51. [ Moje zaczęcie może się nieco przedłużyć z powodu sesji - mogłabym co prawda dzisiaj coś naskrobać, ale jest sens, jeśli mam znowu na tydzień zniknąć? Jeśli jest to wal, zaraz coś pod Twoją kartą będzie.
    I czekaj na mnie, nie uciekaj mi! Widzę zmianę karty, poprzednie zdjęcie bardziej mnie kręciło, może dlatego, że przywodziło mi na myśl klimat "Labityntu Fauna". ]

    Lulamae

    OdpowiedzUsuń
  52. Z zasady nie naruszała regulaminu szkolnego, ale ponoć zasady są po to, aby je łamać i niektórzy robili to notorycznie, przyjmując bardzo do serca to stwierdzenie. W jej wypadku był to raczej wypadek, nieszczęsne zdarzenie losu, którego nie uniknęła, mimo iż tak straszliwie chciała. Sęk w tym, że nieważne jak się by tłumaczyła losu nie zmieniła i znajdowała się teraz w nocy na samym środku korytarzu, gdzieś w centrum zamku szkolnego, starając się wyglądać tak, jak gdyby nie zgubiła się, szukając drogi powrotnej do skrzydła szpitalnego. W dzień droga między nim, a wieżą Krukonów wydawała się być taka prosta i przyrzec mogłaby, że potrafiłaby ją pokonać z zamkniętymi oczami, jednak rzeczywistość okazała się być zupełnie inna.
    I gdyby było wszystkiego mało musiała przemierzać korytarze na czworaka, tak jakby ten wybieg, ta mała taktyka miała jakkolwiek uchronić ją przed przyłapaniem. Tak jakby ktoś mijając ją, nie spojrzał się w dół i w ciemnościach nie dostrzegłby jej drobnego ciałka, przemierzającego korytarz centymetr za centymetrem, w mozolnym, żółwim tempie. Oh, mogłaby udawać, że zgubiła coś i poszukuje kolczyka czy soczewki, ale kto uwierzyłby w taką bzdurę o drugiej nad ranem? Zresztą miała nadzieję, że poszczęści się jej i nie będzie musiała tłumaczyć się nikomu...
    Nadzieja matką głupich, a właśnie w tej pozycji odnalazł ją on, chociaż przez długi czas nie zdawała sobie sprawy z jego obecności. Z wszystkich uczniów Hogwartu musiał to być ten, którego widok wywoływał drżenie dłoni i rozgoryczony uśmiech, który nie bardziej gardził niż niż ona gardziła nim, który jednak wywoływał dziwną falę gorąca, której starała się zaprzeczyć każdym swoim oddechem i spojrzeniem.


    [ Kochaj mnie, zaczęłam i tak łatwo nienawidzić moje postacie <3 I chciałam jakieś platoniczne uczucie jej jebnąć, więc jebłam, a co! Twoje postacie się idealnie do tego nadają. A i jeszcze weź idź i nie wracaj z tymi swoimi wspaniałymi postaciami. I muszę, nigdy nie skończę swojej wypowiedzi, która jest dłuższa niż sam komentarz marnej jakości (przepraszam!), ale: moje zdjęcie wspaniałe wróciło <3 ]

    OdpowiedzUsuń
  53. Chyba zesztywniała, kiedy usłyszała czyjeś kroki, chyba zesztywniała słysząc jego głos, jednak wszystko to było nieistotne w porównaniu z bólem, który poczuła, a z powodu którego chciało jej się w tym momencie wyć jak małej dziewczynce. Chyba cudem powstrzymała się przed jakimkolwiek jęknięciem, gdzieś podświadomie zdając sobie sprawę z tego z kim ma w tym momencie do czynienia. Przygryzła tylko wargi, straszliwie mocno, aż do krwi i odsunęła się delikatnie na kolanach, chcąc znaleźć się w tym momencie jak najdalej od tego człowieka. Zdusiła w sobie żądzę podskoczenia na równe nogi i przywalenia mu pięścią w sam środek twarzy, w tej idealnie prosty nos, który po jej uderzeniu już do pięknych by nie należał i skupiła się jedynie na metalicznym posmaku, który poczuła na końcu języka. Gdyby ktoś jej powiedział, że można sobie przygryźć wargę tak mocno, że krople krwi zaczęłyby spływać po brodzie, zapewne popukałaby się z niedowiedzeniem w głowę, teraz jednak sama znajdowała się w takiej samej sytuacji. I jak na złość nie posiadała żadnej chusteczki.
    - Znam swoje miejsce, jestem przecież na kolanach, czy nie tego ode mnie oczekujesz? - mruknęła pod nosem, tym swoim do bólu spokojnym i pozbawionym emocji głosem, wpatrując się z uporem w posadzkę. Oh, jakże piękne wzory przedstawiała mozaika po której co dzień stąpała, a na którą w ogóle nie zwracała uwagi w codziennym pośpiechu. Teraz jednak, nie chcąc podnosić wzroku, aby spojrzeć na swojego towarzysza, miała chwilę, aby komplementować jej wygląd. Długo jednak nie mogła udawać, że Ślizgona nie ma koło niej, w końcu więc była zmuszona podnieść wzrok i spojrzeć na niego z dołu, niczym uniżony sługa. Nic dziwnego, że w tym momencie kąciki warg delikatnie jej drgnęły, kiedy zdała sobie sprawę z absurdalności sytuacji i swoich własnych słów, które mimo iż wypowiedziane w neutralnym tonie były niezwykle prześmiewcze. Pewnie wyglądała tak strasznie żałośnie – na kolanach, z zakrwawionym podbródkiem, dłonią zakrywającą oko, które łzawiło i było tak straszliwie zaczerwienione. Pewnie wyglądała żałośnie, jednak w tym momencie wcale się tym nie martwiła, było jej wszystko jedno. Teraz skupiła się tylko na tym cholernym uścisku w żołądku, ni to jakiegoś podniecenia, jakby była masochistką i łaknęła adrenaliny, łaknęła stąpać po krótkim lodzie, ni to ze strachu. Naprawdę mało brakowało, aby nie zwymiotowała na te jego wypastowane buciki, z trudem powstrzymała się, dochodząc do wniosku, że mężczyzna na pewno nie jest skory do ujrzenia zawartości jej żołądka.
    Była aż tak czarnowidząca czy to naturalne było, że właśnie naszła ją myśl, że wystarczy, aby uniósł nieco nogę, a mógłby wymierzyć jej takiego kopniaka, że długo by się nie pozbierała z tej wspaniałej, jakże chłodnej posadzki, która w takiej sytuacji byłaby swoistym ukojeniem? Nie żeby robiła z siebie w tym momencie ofiarę, bo daleko jej było do tego, że żeby aż tak nisko oceniała Myrona, jednak to naszło tak nagle, a prawdopodobieństwo dokonania było tak wielkie, że cała scenka, która odegrała się w jej głowie stała się jeszcze bardziej realistyczna.


    [ Nie, nie, umarłabym z tęsknoty. I nic nie robić, sama nie wiem jeszcze co chce z tym zrobić – stwierdziłam, że to będzie fascynujące. Z jednej strony ona tak cholernie go nieznośni, jest bowiem ucieleśnieniem wszystkiego z czym walczy Zakon Feniksa, widzi co jemu podobni wyczyniają, kiedy przychodzi jej opatrzyć rany, a w dodatku szydził z jedynej osoby, którą kochała. Z drugiej strony jednak będzie czuła ten pociąg, niebezpieczny, niepokojący, zdecydowanie niewłaściwy. Nie wiem co dalej :D ]

    OdpowiedzUsuń