czwartek, 17 stycznia 2013


The Smiths - How soon is now

COURTNEY  MABERLY
VII  Slytherin

Ludzie mówią, że jestem aspołeczna, ja wolę jednak inne określenie - okresowo społeczna zdaje się być zdecydowanie bliższe prawdy. Gdzieś tam w głębi serca marzę tylko o zrozumieniu i akceptacji, i te nadrzędne pragnienia zmuszają mnie do brania udziału w całkowicie absurdalnych zdarzeniach. Dzięki temu jestem w stanie dostosować się do człowieka, jego potrzeb albo sytuacji. Podobno to niezdrowe, ale nie umiem żyć inaczej, nikt nie pokazał mi innej drogi kiedy był na to czas. Udaje, kłamię i oszukuję choć bardzo tego nie chcę, ale za późno już na zmiany. Kłamstwo jest kamieniem węgielnym w każdej mojej znajomości. Za każdym razem, gdy mijam się z prawdą, obok niego ląduje kolejna cegiełka. Czasem udaje mi się zbudować z nich chwiejny mur, czasem dobrze wyglądający z daleka dom, ale prędzej czy później każda z budowli w końcu zostaje zburzona, a ja zostaję na placu pogrążona w tumanach kurzu wznieconych wybuchem.
Ludzie odchodzą, chociaż zapewniają, że nigdy tego nie zrobią. Nie ma sensu w przywiązywaniu się do człowieka, jeśli pojawia się w twoim życiu tylko na krótką chwilę. Chyba właśnie dlatego wszystkie swoje uczucia zwykłam przelewać na Fru, moją kotkę. Chadza swoimi ścieżkami i bywa kapryśna, ale zawsze gdy jej potrzebuje, niezauważalnie pojawia się przy moim boku. To śmieszne, że głębszą, szczerą relację potrafiłam zbudować tylko z kulką sierści. Fru była przy mnie zawsze, na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie. Jestem pewna, że na swój dziwny, koci sposób mnie kocha, tak samo jak ja ją. Większość nie potrafi tego zrozumieć. Moim zdaniem nigdy nie doświadczyli bezinteresownej miłości niewinnego stworzenia, dlatego nie potrafią docenić jej piękna.
Ludzie oceniają mnie na podstawie pozorów, a ja nic nie mogę z tym zrobić. Chciałabym tyle zmienić, a jestem tylko kolejną bezsilną osobą. Każdego wieczora kładę się do łóżka mając tę myśl przed oczami i każdego dnia wstaje, ciągle jeszcze o niej pamiętając. Nikt nie wie, jak bardzo bolesna jest świadomość własnej niemocy, dopóki jej nie zazna.
Ludzie są, choć bardzo bym chciała, żeby nie istnieli. Nienawidzę ich, wszystkich razem i każdego z osobna. To przez ludzi jestem tym, kim jestem, to przez nich nie potrafię się zmienić, przez nich kłamię i oszukuję. To ich wina.


To wasza wina.


[Kocham to imię i podoba mi się nazwisko. Tyle.]

39 komentarzy:

  1. [MÓJ BOSZE *__________*]
    Lucas Moore

    OdpowiedzUsuń
  2. [Jak najbardziej! :D Kuuuuuurczak. :3]

    OdpowiedzUsuń
  3. [JA CIĘ ZNAM *_*]

    Love/Mathias

    OdpowiedzUsuń
  4. [No, ja myślę, że nie uciekniesz. I śmiem twierdzić, że wątek musi być. :3]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Powinnaś. Teoretycznie. Z początków jeszcze onetowskiego h22. Autorka Melissy Rain i Corinne Hallway się kłania, o ile pamiętasz :)]

    Mathias

    OdpowiedzUsuń
  6. [Pomysł, pomysł... może by tak Lu był kimś takim jako tako akceptowanym przez Court? Może nie wielka przyjaźń, ale się dogadują czy coś.]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Wielbić będę, jeśli to uczynisz! :D]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Wierz lub nie, ale właśnie przymierzałam się, żeby do ciebie zawitać z taką samą propozycją.]

    Lew

    OdpowiedzUsuń
  9. [To ja raczej wolę, żeby mi Lwiątka nie nienawidziła, bo nie cierpię takich wątków, gdyż ponieważ one mają tendencję do przynudzania i szybkiego urywania się.]

    Lew

    OdpowiedzUsuń
  10. [Przeszłoby, aczkolwiek mam takie małe pytanie.
    Zaczęłabyś?]

    OdpowiedzUsuń
  11. [No to podrzuciłaś przecież, więc go wykorzystaj.]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Wybacz, misiowi kolorowemu nie pracują dziś szare komórki. Kuźwa, nie mam pomysłu. Kuźwa, może jutro coś wymyślę jak będę siedzieć na angielskim i się w ścianę gapić.]

    OdpowiedzUsuń
  13. [Zrobimy, zrobimy, a jakże! Tylko jakieś konkretne pomysły? :D]

    Mathias

    OdpowiedzUsuń
  14. [A dziękuję bardzo.
    Wątek jakiś byłby fajny, miło by było, że tak powiem, o.]

    Charlie

    OdpowiedzUsuń
  15. [Hm.
    O, to takie podobne do mojego postaćka, żeby pisał z kimś listy i zostawiał gdzieś w łazience Jęczącej Marty czy innym sekretnym miejscu. Ale nie wiedzieliby, że są w tym samym domu i tych wszystkich szczegółów, tylko sprzedawali jakieś gadki o uczuciowości, czy o czym się w takich listach pisze? W sumie taki nietypowy pomysł, podoba mi się. I zacznę, tylko nie wiem... Czarli ma znaleźć taki list gdzieś tam i tak zwyczajnie go sobie wziąć i na niego odpowiedzieć, hm? Niby głupie pytanie, ale nie chcę nieporozumień, żeby potem nie wyszło, że się naprodukowałam na marne.]

    OdpowiedzUsuń
  16. [cześć The Smiths, lubię The Smiths. Czy Courtney lubi filozofować z nieznajomymi na Wieży Astronomicznej/błoniach?]

    Bill

    OdpowiedzUsuń
  17. [Witaj, fajna :) Pewnie już niejedna osoba Ci to mówiła, ale znam Cię z H22 ;)]

    OdpowiedzUsuń
  18. [Miałam kilka postaci, ale właśnie nie jestem pewna czy z Tobą wąciłam. Spokojna głowa, dobrze Cię stamtąd wspominam :)
    A teraz kwestia wątku - jakieś propozycje? :)]

    OdpowiedzUsuń
  19. [Piszę się na taki wątek, bajerowanie fajna rzecz :) Gdzie ich spotkamy i najważniejsze - kto zaczyna? Jeśli ja to dopiero jutro, bo dzisiaj raczej nie wykminię niczego ;)]

    OdpowiedzUsuń
  20. Łaziło toto nie mogąc znaleźć sobie miejsca w zamku, w którym znajdowało się od siedmiu lat z przerwami na święta i wakacje. I jedynym do czego przynależało był Dom wybrany nie przez siebie, a przez Tiarę. Toto nie miało żadnych wątpliwości, że powinno znaleźć się w apartamencie, którego patronką była Helga Hufflepuff, ale czasem dobrze byłoby należeć poza tym do jakiejś paczki zbliżonej do Huncwotów, która nabijałaby się razem z innych, razem chodziłaby do Hogsmeade, w ogóle wszystko razem. Znosił swoje wieczne "nie mam z kim iść do wioski", swoją samotność- w końcu wybrał ją w pewnym momencie życia - na jeden dzień tylko się zasępił, chyba ktoś mu nie takie jak zwykle zioło sprzedał.
    Więc szło toto przez korytarze i korytarzyki, aż dotarło do mniej uczęszczanej części zamku, na Wieżę Astronomiczną. Raczej mało mógł zaobserwować, przynajmniej nie jeżeli chciał wypatrywać gwiazd. Był środek dnia, wiał niemiły wiatr i okolicę było widać bardzo dokładnie. Jakby wzrok wytężył to by i rozpoznał uczniów włóczących się bez celu na dole, choć byli tylko trochę więksi od mrówek.
    Przypominał sobie dowcipy, śmiał się jak głupi do sera popalając coś, co mieszało mu myśli jeszcze bardziej od niemieckiej kinematografii. Mugole byli fajni, ale czasem mieli swoje odchyły. Jak czarodzieje zresztą. Złapał tęgą rozkminę, kiedy otworzyły się okrągłe, kształtem przypominające beczułkę drzwi.


    [Raz, dwa, próba?]

    Bill

    OdpowiedzUsuń
  21. [Każdy pomysł mi się spodobał :) Ten z włamaniem do łazienki jest ciekawy oraz ten w sowiarni (nie ma to jak z Dantego robić rycerza w lśniącej zbroi na białym koniu) ;p Który Tobie przypadł bardziej do gustu?]

    OdpowiedzUsuń
  22. [W łazience będzie wesoło :) Ja już zmykam, więc jeśli chcesz to możesz zacząć, bo ja jak już to jutro to zrobię na spokojnie :)]

    OdpowiedzUsuń
  23. [Wybacz za jakość i długość wątku :3]

    Nocą Dante, ubrany w biały podkoszulek, czarne dżinsowe spodnie oraz tenisówki, wymknął się z Pokoju Wspólnego Ślizgonów i ruszył w stronę Łazienki Prefektów, gdyż zachciało mu się taplać w bąbelkach. A co innego miałby w nocy robić skoro mu się nawet spać nie chciało? Nocny marek z niego i nic na to nie mógł poradzić. Albo cierpi na bezsenność o której nie ma bladego pojęcia? Niemożliwe. Nie, na pewno nie ma bezsenności.
    Krocząc w miarę cicho po korytarzach, następnie schodami na odpowiednie piętro i znalazł się pod drzwiami Łazienki. Bezproblemowo włamał się do środka i zdębiał.
    Zobaczył w wannie dziewczynę zakrytą pianą tak, że nie było niczego widać... Jaka szkoda, ale przynajmniej może sobie wyobrażać. A tą dziewczyną była...
    - Courtney... Szkoda, że ta piana zasłania piękne widoki. - powiedział z rozbawionym uśmiechem na ustach.

    OdpowiedzUsuń
  24. [W KOŃCU. Za to, że tak długo musiałam czekać, montujesz wątek<3]

    OdpowiedzUsuń
  25. [bleeeeeeee. przypominam się. alecto znaczy się]

    OdpowiedzUsuń
  26. [Na wątek zawsze można liczyć, z pomysłami jest znacznie gorzej.]

    Sid

    OdpowiedzUsuń
  27. [Yeey, pogubiłam się w tych wszystkich komentarzach i gdzieś chyba zniknęłaś *_* Przeeeeeeeeeeeepraszam. Co do powiązań, jestem za ;) Tylko, zaczęłabyś? Bo ja ostatnio nie jestem w stanie do tego ;c]

    Mathias

    OdpowiedzUsuń
  28. Wiadome było, że Woody Jackson nie jest typem człowieka, który solidnie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Tak więc zamiast szorować posadzkę w Wielkiej Sali, ta przybłęda kręciła się właśnie po błoniach, z papierosem wetkniętym między wargi i rzucała kamieniami tam gdzie popadnie. Głównie mając na uwadze koty czarodziejów. Nie żeby nie lubił kotów… sam miał przecież jednego. To była raczej taka aluzja do tego, jak bardzo nienawidzi uczniów Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
    Po prawdzie, to Jackson wcale ich nie nienawidzi. To taka obrona przed tym, że sam chciałby posiadać w sobie trochę więcej magii, niż jest w stanie z siebie wskrzesić. Owy fakt, był dla charłaka bardzo przytłaczający no i denerwujący – lekko mówiąc. Zirytowany wyrzucił peta gdzieś w krzaki, a i w dobrym momencie to zrobił. Bowiem zza rogu wyskoczyła mu nauczycielka Transmutacji. Ta najsurowsza, ta z najbardziej zaciętą miną. Chłopak przygryzł dolną wargę widząc, że kobieta ciągnie za sobą jakąś młodą czarownicę. Po chwili zaśmiał się głośno widząc, że obie panie mkną w jego kierunku. Wniosek jest prosty.
    Kara.
    -Jackson, dawaj tutaj ten swój kuper! – krzyknęła do niego, a chłopaczyna posłusznie podreptał w kierunku kobiet. Gdy profesorka po krótce wyjaśniła mu co i jak, ten spojrzał na Ślizgonkę. „Będzie zabawnie” mruknął do siebie.
    -Proszę się nie martwić pani profesor – zapewnił z szelmowskim uśmiechem – zajmę się panienką Maberly – mrugnął do dziewczyny, która zdecydowanie nie pałała do niego przyjaźnią. Wzruszył ramionami i poczekał, aż profesor pójdzie w długą.
    -No Ptaszynko – zaczął – szykuj szczoteczkę do zębów – skrzyżował ręce na piersi i zaczął suszyć wesoło zęby. Gdy się tak uśmiechał, można było zauważyć ten jego paskudny kieł, który nachodził dwójkę.

    [Krótko, paskudnie - ale jest. Wiesz, że Cię kocham] Woody

    OdpowiedzUsuń
  29. [dobra dupa, co? hehe. ale to już z myronem, bo bym nie dublowała jednej postaci dwoma moimi. chyba że ślicznie poprosisz?]

    Alastor

    OdpowiedzUsuń
  30. [spokoloko, stara. a nad majronem się zastanów, jak już nie pasi, to zawsze możesz wymienić go na lepszy model. mudi jest dobrym przykładem, o! myśl, ja zacznę, coby sprawiedliwie było. a i wystarczająco się dzisiaj pomysłami naprodukowałam]

    OdpowiedzUsuń
  31. [ok, na coś wpadłam. no to podczas jakiegoś meczu mudi mało kreatywnie pierdolnie tłuczkiem w court, niechcący oczywiście! ta wyląduje w szpitalu, a na trybunach zamieszki, wszyscy się biją! bo tak w sumie i Gryfoni, i Ślizgoni dostali właśnie idealny pretekst do bójki, nawet samą court trochę w tym pomijając. mudi dostaje szlaban i ma jeszcze iść ją przeprosić! niedoczekanie]

    OdpowiedzUsuń
  32. [jeden dzień w szkole wyzwolił we mnie ukryte pokłady agresji Oo. zaczniesz, zaczniesz, zaczniesz? nie mówię, że teraz, ale tak ogólnie, hmm?]

    OdpowiedzUsuń
  33. [no to zacznę, cóż zrobić. ale nie teraz, później.]

    A.A.

    OdpowiedzUsuń
  34. [Jak wciąż chcesz to możemy go robić, ale ja od razu mówię, że raczej nie zacznę, bo nie mam czasu ostatnio.]

    Lew

    OdpowiedzUsuń
  35. [O kuźwa, zapomniałam.]

    Lew

    OdpowiedzUsuń
  36. [Daj mi trochę czasu do namysłu, to czymś zarzucę.]

    Lew

    OdpowiedzUsuń
  37. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń