wtorek, 15 stycznia 2013

Die, die, die my darling!


Dorcas Meadowes
13 listopada | 17 lat | VII klasa | Gryffindor | kapitan i pałkarz w drużynie Quidditcha

Historia...
Cuchnęło, przeraźliwie cuchnęło. Starym, spleśniałym serem, zepsutą rybą i innym gównem. Brud był wszędzie, na ścianach, suficie, podłodze, oknach, w cukiernicy. Oni także byli brudni, w każdym możliwym znaczeniu - pod paznokciami, w przetłuszczonych włosach czy psychice, która nakazywała wyrwać to dziecko z łona i rzucić nim o ścianę, by nie sprawiało więcej bólu. Dorcas nie narodziła się w warunkach przyjemnych, nie oznacza to jednak, że i w takowych się wychowała. Z opowiadań rodziców, dziadków i tych starych ciotek, co to w policzki szczypać lubią, dowiedziała się tyle, iż jej rodzice posiadali ten duży, zadbany dom kilka lat wcześniej przed jej narodzinami, jednakże ktoś bądź coś ich ścigało, udać więc się musieli do niedalekiej speluny, by nie zostać znalezionymi. I tak się złożyło, że matula wówczas w ciąży była i w tym całym gnoju córkę na świat wydać musiała. Dziewczę urodziło się umazane krwią i macicznymi śluzami, głośno wrzeszczące, z nadzieją na lepsze jutro. I lepsze jutro nastało. Od tej pory w ciemnowłosej kładziono wszelakie nadzieje, ambicje, zamiary i tak dalej. Oczekiwano od niej pójścia do Hogwartu, zostania Prefektem i ukończenia szkoły z najlepszymi wynikami. Na chwilę obecną stwierdzić można, iż tylko pierwsze marzenie rodzicieli zostało spełnione. Niewiasta bowiem w Hogwarcie się uczy, jednak zamiast pilnować porządku woli latać na miotle, a książki (które szczerze mówiąc lubi, ale rzadko do nich zagląda) zastąpiły wieczne imprezy do białego rana, gdzie człowiek budzi się skacowany, z obcymi majtkami na dupie. Nie, żartowałam. Dorcas rzadko się upija, a za tłumem i głośną muzyką (chyba, że to koncert) nie szczególnie przepada. Można by rzecz, że wyrosła na osobę odpowiedzialną i porządną, ale w tym także byłoby mnóstwo błędów.


...i cała reszta.
Spójrz tylko na nią: drogie szaty, gęste, zadbane włosy, długie, ładnie spiłowane paznokcie, urocza twarzyczka często porośnięta makijażem, wyprostowana sylwetka i to pewne siebie, chłodne spojrzenie. Typowa Ślizgonka, rzekłby niejeden. Jednak, ku zaskoczeniu wszystkich, panienka Meadowes została przydzielona do domu Lwa, chyba nie bez powodu. Wbrew pozorom na jej buzi można dostrzec szczery uśmiech, a szare tęczówki głęboko gdzieś kryją małe, wesołe iskierki, które tylko czekają, aż ktoś pobudzi je do tańca. Dorcas jest genetycznie dobra, z lekkimi modyfikacjami w DNA, rzecz jasna. Dziewoja owa jest pełna tajemnic, których nikt nie jest w stanie z niej wyciągnąć. Stwierdzenie, że nigdy nie wiadomo, czego się po niej spodziewać także jest słuszne. Z reguły jest spokojna. No właśnie, z reguły. Kiedy się zdenerwuje - wybuchnie. A kiedy wybuchnie, to na dobre i ciężko będzie ją doprowadzić do stanu poprzedniego. Zdarza się to jednak niezwykle rzadko, bo emocje swoje kontrolować potrafi. Podsumowując: chłodna w obejściu, cieplejsza po bliższym poznaniu. I zdecydowanie warta owego poznania, bo stracić się na tym nie da, chociaż męczyć będzie się długo. Czasem porywcza, ale tylko, kiedy rozbudzi się w niej pokłady ukrywanych emocji.
Ponad to: czasem ambitna, ale leniwa, musząca robić coś z rękoma (wrodzone ADHD kończyn górnych) i o dziwo, namiętna.
Ach, właśnie, o tej kwestii także napomnieć trzeba. Wygląd! Sto siedemdziesiąt dwa centymetry chodzącego "ideału". Długie, brązowe włosy, szare tęczówki, jasna cera i duże, malinowe usta. Lekko zaznaczone kości policzkowe chyba także grają tu jakąś rolę. Jest szczupła (nie wychodzona!), zgrabniutka i ma krągłości tam, gdzie mieć powinna. Dużo osób sugerowało jej, iż bawić by się facetami mogła, uwodzić ich dla własnych korzyści, czego jednak nie robi, przez co czasem uważana jest za aseksualną. Dużo trzeba, by ją zdobyć, przy czym zapewne wyśmieje wszelkie próby podrywu. Dorcas jednakże jest heteroseksualna, w stu procentach.

[Raz, dwa, trzy... próba mikrofonu.
Dobra, działa. Teraz przemowa: wenę wolę poświęcać na wątki, niż na kartę, bo pewnie i tak co nieco bym w jej charakterze zmieniła w miarę rozwoju postaci. Chyba. Na zdjęciach Sara Sampaio - przy okazji, bardzo dziękuję jednej z autorek za zasugerowanie mi jej :). Wątki, powiązania lubię, średnio z zaczynaniem, ale przeboleję i sobie poradzę.]

7 komentarzy:

  1. [ nie ma za co :D wisisz mi za to wątek :D]
    Evans

    OdpowiedzUsuń
  2. [Doooobry wieczór ;) Fajna Dorcas.]

    Love

    OdpowiedzUsuń
  3. kapitanem gryfonów był Potter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. brawo za spostrzegawczość. tutaj chyba jednak pan Potter tej posady nie chciał jeśli zachce - odstąpię, by kanonów nie naginać.

      Usuń
  4. [ a i owszem chyba były best frjendsami :D okej, poczekam ;3]
    Evans

    OdpowiedzUsuń
  5. Opadła na nieco niewygodną kanapę w pokoju wspólnym, a ciche westchnięcie wydobyło się z jej ust, gdy na kolanach położyła ogromne tomiszcze , skrywające w sobie wiele sekretów magicznych eliksirów, którymi to rude stworzenie tak bardzo się interesowało. A ów cenny egzemplarz lektury podarował jej sam nauczyciel, wyczuwając w pannie Evans złoża ogromnego talentu i miłości do przedmiotu, który wykładał. Nikogo nie dziwiło już chyba, że pupilką Ślimaka była i co chwila z nowymi, jakże interesującymi lekturami pod pachą wracała do wieży, z ogromnym uśmiechem na ustach.
    Lily miała dziś dobry dzień. Od samego rana na jej ustach widniał subtelny uśmiech, wzrok był nieco nieobecny, a myślami z pewnością nie była przy sprawach przyziemnych. Dzisiaj Ruda na nikogo się nie darła i nie przeszkadzały jej nawet dzieciaki z drugiej klasy, które właśnie biły się o jakąś głupotę. Czytała, a gdy to robiła, duch opuszczał ciało i wędrował w nieznanych sobie przestworzach. Krążyła po labiryncie utworzonym z liter i zapominała o codziennych problemach, a teraz to z pewnością było jej potrzebne. Nawał nauki, wieść o zaręczynach Tuni i wszechobecny Potter, którego zaczęła powoli tolerować, choć o stwierdzenie, że zaczęła go dażyć pewnego rodzaju sympatią, też tu można się było pokusić. Ale o tym cicho sza, o tym nikt nie wie, o tym nikt się nie dowie, bo jej to opinie zepsuje i ludzie zmienią zdanie na jej temat, a co wówczas biedna, do tej pory trwająca uparcie przy swoim zdaniu, Evans`ówna będzie mogła uczynić?
    Nie była pewna ile czasu minęło, lecz zdążyła już pochłonąć blisko ćwierć ogromnego tomiszcza, lecz dopiero gdy ktoś usiadł obok nie, a potem oparł głowę na jej ramieniu, powróciła nieco otępiała na ziemię. Zamrugała kilka razy, nieobecnym wzrokiem rozejrzała się po pomieszczeniu i westchnęła cicho widząc dwunastolatków, którzy wciąż nie przerwali swojej zaciekłej dyskusji, choć w ruch poszły już pięści. Zignorowała to, ONA, PANI NACZELNA DOSKONAŁA PREFEKT! Ona, osoba która według plotek jakie krążą po zamku albo poślubi Pottera, albo szkolny regulamin. Obie wersje nie przypadły jej do gustu.
    Spojrzała na dziewczynę, a kąciki jej ust uniosły się nieco do góry. Chwyciła w palce kosmyk jej włosów i założyła dziewczynie za ucho.
    - Ale ta czasoprzestrzeń nie jest tak bardzo odległa, jak mogłoby się zdawać. – mruczy cichutko pod nosem, wzrok wlepiając w ogień tańczący w kominku.- Przepraszam, Ślimak powiedział żebym to koniecznie przeczytała. Naprawdę wciągające, ale wątpię by akurat Ciebie interesowały eliksiry, prawda? Co jest Dor? Dręczy Cię coś skarbie? I wiesz, mam ochotę zrobić dzisiaj coś szalonego. JA! Rozumiesz to?

    Evans

    OdpowiedzUsuń
  6. [Łaaa. Ale ładna ta Dorcas <3]
    Syriusz

    OdpowiedzUsuń