piątek, 1 lutego 2013

Bo widzisz, kiedy już będę mogła oddychać, to trze­ba będzie żyć, a ja tak bar­dzo boję się życia.

Daisy Thrussell,
urodzona 15 maja 1961 w Harlow, w Anglii, wychowanka domu Ravenclaw, uczennica klasy szóstej, półkrwi, córka mugolskiego prawnika i magicznej uzdrowicielki pracującej w świętym Mungu, jej patronusem jest kot, bogina nie poznała, różdżka sztywna, długości dziewięciu cali, z wierzby, z włosem z grzywy jednorożca, młodsza siostra bliźniaków siódmoklasistów, Gryfonów - Todda i Evana, małe, niepewnie bijące, ale ciepłe serduszko, dobry duszek.

Drobna, krucha istotka niejednokrotnie porównywana do elfa, bądź nimfy. Kiedyś nawet bracia wmówili jej, że została znaleziona. Długo im wierzyła i dopiero wyczerpujące tłumaczenia ojca przekonały ją, że jest biologiczną córką swoich rodziców. Urodziła się w szczęśliwej rodzinie. Jest najmłodszym dzieckiem, i jedyną córeczką, Thrussellów. Jej matka jest czarownicą czystej krwi, pracuje jako uzdrowicielka, ojciec to mugolski prawnik, człowiek obdarzony osobowością, której nie da się nie pokochać. Bracia od samego początku wzięli się za wychowywanie młodszej siostrzyczki. Po dziś dzień traktują ją, jak maleństwo, łypiąc groźnie na każdego jej adoratora. Gdyby tylko któryś odważył się ją skrzywdzić, popamiętałby braci na długo. 
Todd i Evan szybko musieli porzucić chęć robienia z Daisy braciszka. Szybko okazało się, że ani to nie jest wytrzymałe, ani silne. Wystarczyło tknąć ją nieco mocniej, by wyskoczył wielki siniak, nieco szturchnąć, by się przewróciła. Do tego, ile by jej jeść nie dawali, wciąż wyglądała jak niedożywiona. Nie mieli wręcz serca ganiać ją za piłką i po drzewach. Szybko przerzucili się więc z hartowania najmłodszej na chronienie swojego skarbu. I to już pozostało.
Bo Daisy to istotka rzeczywiście delikatna. Jak kwiatek na wietrze, mogący się w każdej chwili złamać, czy jak porcelanowa figurka. Jest niewysoka, nie mierzy nawet metra sześćdziesiąt, przy tym bardzo drobna. Chude, jak tyczki nóżki, na których wiszą nawet spodnie w najmniejszym rozmiarze, stopy rozmiaru dziecięcego, maleńkie dłonie i chudziutkie ręce. Nieco wystające ramiona, kolana, żebra i obojczyki, przyprawiające Daisy o niemałe kompleksy. Kręgi przez koszulkę można niemal policzyć. Gładka, mleczna cera, usłana bardzo delikatnymi piegami, okrągła, przyjemna buzia, malinowe, nieco wydęte usteczka, mały, dziecinnie zadarty nos i duże, zwykle rozmarzone oczy w kolorze niebieskim. Właścicielka jednego z najcieplejszych, kojących wręcz uśmiechów. Nie idzie - płynie, przemyka korytarzami, ubrana dość niestarannie, z rozpuszczonymi, długimi, falującymi włosami.
Płochliwa, jak sarenka. Nie jest najlepsza w nawiązywaniu nowych kontaktów. Bardzo się krępuje, a jej policzki często przybierają różany kolor, szczególnie w towarzystwie płci przeciwnej. Wśród nich także raczej się nie odzywa, nie chce się wygłupić, odbiera jej mowę. Zupełnie nieobyta, wychowywana wręcz pod kloszem ze względu na swoje słabe serce. Naiwna, podatna na kłamstwa i manipulacje. Beznadziejna optymistka, wierząca w dobro ludzi oraz świata i uparcie go szukająca. Stara się wciąż uśmiechać, jest z natury wesoła i niezwykle ciepła. Bliskość ją peszy. Nie lubi się uzewnętrzniać, jest znacznie lepszym słuchaczem, niż mówcą. Przy tym dochowuje tajemnic, jest lojalna, dzięki czemu wiele osób obiera ją sobie za powierniczkę. Stara się pomagać i doradzać, choć ze swoją dziecinną naiwnością nie zawsze jest traktowana serio. Marzycielka, chodzi z głową w chmurach, wciąż coś gubi, ciągle czegoś zapomina i notorycznie się spóźnia. Ma skłonność do tracenia poczucia czasu. Potrafi cały dzień przesiedzieć na błoniach, podziwiając niebo, jezioro, drzewa, kwiaty. Jest silnie związana z naturą, na jej łonie czuje się swobodnie, uwielbia zwierzęta, żadne, nawet te najbardziej szkaradne i okropne, jej nie odrzucają. Ma do nich rękę, tak samo, jak do roślin. Mało asertywna, nie potrafi odmawiać, daje się wykorzystywać. Łudzi się, że po prostu pomaga. Z nauką nie ma większych problemów, jest świetna z zielarstwa, opieki nad magicznymi stworzeniami, czy eliksirów. Nieco gorzej idzie jej transmutacja i obrona przed czarną magią w praktyce, ale stara się nad tym pracować. Dużo czyta, biblioteka jest niemal jej drugim domem. Uwielbia śpiewać, wciąż coś nuci, swojego czasu uczyła się gry na fortepianie i skrzypcach. Nie popisuje się jednak przed nikim zdolnościami muzycznymi - zwyczajnie się wstydzi. Bardzo łatwo jest ją skrzywdzić, wszystko bierze do siebie i za bardzo się przejmuje. Przewrażliwione dziewczę. Nietrudno doprowadzić ją do płaczu, bardzo szybko się wzrusza, choć łzy goryczy, czy smutku stara się zachowywać na chwile samotności. Zakompleksiona, ale nie lubi się nad sobą użalać. Nie wierzy w siebie, szybko się poddaje. Zakochana w kwiatach, którymi też pachnie. Właścicielka biało-czarnego kota, Buddy'ego. Wciąż coś nuci, uwielbia tańczyć. Nigdy nie miała w ustach alkoholu, ani papierosa. Nigdy się nie całowała. Nigdy nie miała chłopaka. Boi się latać na miotle. Wiele zrobi za czekoladę. 
Ot, cała Stokrotka. Do przytulenia.

No to co, zapraszam do Stokrotki :D